Kto korzysta na odtwarzaniu mokradeł? – wywiad

30 stycznia, 2025

Osuszanie terenów podmokłych oraz regulacja rzek przyczyniły się do długotrwałej suszy hydrologicznej w Polsce. Ponowne nawadnianie mokradeł i przywracanie naturalnych siedlisk chroni ludzi przed suszami i powodziami oraz zapewnia warunki do życia gatunkom zagrożonym. Magdalena Urlich (Rewilding Oder Delta) rozmawia w Rożnowie Nowogardzkim z Martą Hapoń-Sobieraj i Maciejem Sobierajem (Fundacja dla Klimatu i Bioróżnorodności) o korzyściach płynących z naturalnej retencji oraz mokradle, na które, dzięki wsparciu rewilding, wraca życie.

Rożnowo Nowogardzkie – odtworzone mokradło jest ostoją dla zwierząt oraz chroni okoliczne lasy i pola przed suszą
Maciej Sobieraj / Fundacja dla Klimatu i Bioróżnorodności

Magdalena Urlich: Maćku, znajdujemy się w niezwykle malowniczym miejscu składającym się z mozaiki mokradeł, bagien, torfowisk i ekstensywnie użytkowanych pól. Gdyby nie interwencja Fundacji dla Klimatu i Bioróżnorodności, ten teren wyglądałby zupełnie inaczej. Opowiedz nam co sprawiło, że podjęliście decyzję, żeby walczyć o to miejsce?

Maciej Sobieraj: Okolice Rożnowa to cenne, wodochronne obszary leśne oraz źródliskajedyne znane na Pomorzu Zachodnim miejsce występowania raka szlachetnego. Tutejsze rzeczki i strumienie stanowią prawobrzeżne dopływy Iny bardzo ważne w kontekście całego układu i zlewni. To, w jakim stanie jest ten obszar determinuje co jest dalej w dolinie i czy Ina ma czystą wodę lub czy w ogóle tę wodę ma.

Jestem mieszkańcem tego regionu, a jednocześnie przyrodnikiem i kajakarzem, więc stan Iny i jej zlewni jest mi bardzo bliski. Wiedziałem, że w 2001 roku Gmina Maszewo wskazała Równinę Rożnowską do objęcia ochroną, jednak od tamtej pory nie podjęto dalszych działań. Razem z moją żoną Martą w końcu doszliśmy do wniosku, że musimy coś zrobić. W 2023 r. założyliśmy Fundację dla Klimatu i Bioróżnorodności. Podążając za założeniami autorów waloryzacji przyrodniczej z 2001 r., zaczęliśmy szukać sposobów na ochronę tego obszaru wraz z ostoją ptactwa wodno-błotnego i płazów. Dzięki ścisłej współpracy z Rewilding Oder Delta uzyskaliśmy dofinansowanie z Rewilding Europe na zakup i ochronę prawie 26 hektarów. 

 M.U.: Co rozumiesz przez ochronę? Co może grozić takiej ostoi? 

M.S.: Zagrożeń może być wiele – weźmy przykład nieświadomego rolnika. Kilka lat temu pewien rolnik postanowił zintensyfikować użytkowanie gruntów sąsiadujących z omawianym obszarem. Poprzez taką formę użytkowania całkowicie zniszczył jego walory. Spuszczając wodę i meliorując spowodował, że przyszły użytek ekologiczny i wszystkie wartości, w oparciu o które miałby powstać (siedliska płazów i ptaków) przestało istnieć w zasadzie z dnia na dzień. 

Okazało się, że zrobił to nieświadomie, po prostu nie miał wiedzy. Przyjechał, żeby zaorać, a tam woda stoi, więc chciał się jej pozbyć. Nie wiedział co tam żyje. Udało się jednak znaleźć wspólny język i po naszej interwencji potrafił do nas dzwonić i pytać w sezonie lęgowym jak tam te ptaki.

M.U.: Czyli dzięki Waszej interwencji na ten teren wróciła woda. Marta, opowiesz nam w jaki sposób udało Wam się tego dokonać? 

Marta Hapoń-Sobieraj: Tak naprawdę to bobry zrobiły i nadal robią kawał dobrej roboty. Od około 10 lat żyją w tej okolicy. Te zwierzęta potrafią tak przekształcać krajobraz, żeby woda nie uciekała. Wystarczyło im po prostu nie przeszkadzać.

M.U.: Czy prowadzicie jakieś dodatkowe działania, aby zatrzymywać wodę? 

M.H.S: Wokół naszego terenu mamy szereg różnych interesów – rolnicy, leśnicy, letnicy. Nie wszystkim działania bobrów są na rękę. Zastosowaliśmy rury przepływowe na tamach bobrowych, żeby woda była spiętrzona do konkretnego poziomu. To rozwiązanie sprawdza się bardzo dobrze. I bóbr syty i człowiek cały. Zwierzęta mogą spokojnie funkcjonować, torfowisko pozostaje mokre…  

M.U.: …a uprawa czy droga są bezpieczne. 

M.H.S.: Zostawiając przyrodzie skrawki takie jak ten, zyskujemy bardzo dużo w kontekście zabezpieczenia zasobów wodnych i ochrony siedlisk.

Marta Hapoń-Sobieraj i Maciej Sobieraj – założyciele Fundacji dla Klimatu i Bioróżnorodności
Rewilding Oder Delta

M.U.: Jak inni rolnicy zareagowali na takie działanie? Macie jakieś informacje zwrotne? 

M.S.: Rolnicy docenili ten fakt. Wokół mamy wyniesienia mineralne, głównie piątą, szóstą klasę i piasek. Uprawy tu są bardzo problematyczne. Jeżeli opadów jest mało, to w zasadzie rośliny nie mają jak rosnąć. Nawodnione mokradło stwarza w okolicy specyficzny mikroklimat i zwiększoną wilgotność gleby i powietrza. Właściciel gruntów, od którego odkupiliśmy część terenu sam zauważył, że odkąd zatrzymujemy wodę w mokradle, kukurydza mu lepiej rośnie.  

M.U.: Ludzie zaczynają doceniać mokradła? 

M.S.: Myślę, że jako społeczeństwo wciąż nie do końca rozumiemy, jak funkcjonują tereny podmokłe, jakimi są sprzymierzeńcami dla ludzi w kwestii obniżania temperatury, zasilania wilgocią.  

M.U.: Powiedzcie, w takim razie, więcej o szerszej perspektywie: w jaki sposób zachowanie obszaru podmokłego wpływa na całą zlewnię? 

M.H.S.: Roślinność bagienna kumuluje azot i niczym oczyszczalnia biologiczna filtruje ścieki, nieczystości i nawozy. Dalej mamy sedymentację i zużywanie przez rośliny rozłożonych substancji jakie trafiły do mokradła. To oznacza, że mokradło przyczynia się do poprawy jakości wody w zlewni.

Rożnowo Nowogardzkie – tereny podmokłe pełnią rolę filtra biologicznego poprawiając jakość wody w zlewni
Maciej Sobieraj / Fundacja dla Klimatu i Bioróżnorodności

M.U.: A fakt, że na tym obszarze poziom wody podniesie się o kilka centymetrów daje przecież nadzieję, że odzyskamy jeden z najważniejszych, tarłowych dopływów Iny – Małkę. Teraz tej rzeki już prawie nie ma. To pierwszy poniżej jazu w Stargardzie dopływ Iny, gdzie na tarło przypływały trocie wędrowne i minogi rzeczne. Jedyna nadzieja w takich działaniach jak Wasze. 

M.H.S.: Dokładnie. Myśląc o zlewni, ważna jest też ochrona lasów przed pożarami. Nadleśnictwo Kliniska, na którego terenie znajdujemy się obecnie, jest w trzeciej, przedostatniej strefie zagrożenia suszą. Statystycznie, jeśli brać pod uwagę całą Polskę, to tutaj najczęściej dochodzi do pożarów. Takie odtworzone mokradło, działa jak gąbka utrzymująca wilgoć i zmniejszająca ryzyko pożarów. 

M.U.: Czy możemy mówić tutaj również o przeciwdziałaniu negatywnym skutkom zmian klimatu? 

M.S.: Jak najbardziej. Torfowiska to również pochłaniacze CO₂. Tutaj mówimy o dość dużym kilkudziesięciohektarowym torfowisku. Osuszone uwalniałoby średnio rocznie 14 ton z hektara, czyli setki ton CO₂ z całego obszaru. Licząc redukcję tej emisji na minimalnym poziomie, możemy przyrównać to do użytkowania stu przeciętnych samochodów o mocy 120 koni mechanicznych przez rok. To tylko obszar wykupiony przez Fundację, a oddziaływanie jest znacznie szersze. Uwzględniając przylegające tereny leśne, możemy śmiało mówić o nawodnieniu 80 ha. Efekt widzimy podczas naszej pracy w terenie – odtwarzają się olsy, pojawiają się nowe siedliska. 

M.U.: No właśnie. Powiedzcie, jakie zwierząta mieszkają na tym terenie?  

M.S.: W zasadzie, stwierdziliśmy obecność wszystkich gatunków, które potencjalnie mogłoby tu żyć, włącznie z najrzadszymi. Bocian czarny już w pierwszym roku zwęszył tu dla siebie dobre miejsce i wyprowadził młode. Ostatnio spotkaliśmy żubra. W tym roku orlik krzykliwy tzw. żabojad zbudował nowe gniazdo na granicy mokradła na wyniesieniu.

M.U.: Na spacerze spotkaliśmy młode pokolenie żab. 

M.S.: Tak, płazy się pięknie odradzają i stąd ten orlik. Zaobserwowaliśmy potem lotnego młodego osobnika, a to nie zawsze się udaje, żeby młode przeżyły. Poza tym spotkaliśmy podróżniczka, zielonkę, bąki na obrzeżach, całą masę wodników, kokoszek, łysek, gęgaw, samotników i żurawi. Wszystko to są gatunki lęgowe. Podobnie zimorodek w wykrocie cały czas się trzyma.  

M.U.: A traszki? 

M.S.: Tak, one nie tylko mają gdzie mieszkać, ale też mogą u nas bezpiecznie przezimować. Poza tym obserwujemy obecność wilków, borsuków, wydr. 

M.U.: Skąd wiecie, że te dość skryte zwierzęta mieszkają czy odwiedzają Wasze mokradło?  

M.S.: Obserwujemy tropy, pozostałości ofiar drapieżników, ich odchody i korzystamy z fotopułapek. Stale współpracujemy z Nadleśnictwem, informujemy leśników gdzie są zamontowane kamery. Dzięki takiemu monitoringowi mamy potwierdzoną obecność wielu ciekawych gatunków zwierząt – od gronostajów poprzez łasice, tchórze, kuny – domową i leśną aż po borsuki, lisy, wilki. Ponadto wszelkie kopytne – dziki, jelenie, sarny. Są zające w dużej ilości, rzęsorek rzeczek, a ostatnio odwiedził nas ikoniczny dla tego obszaru żubr. Z drobiazgu to ciekawym gatunkiem chronionym potwierdzonym przez nas tu w pobliżu jest pachnica dębowa. Mamy też gatunki inwazyjne takie jak szop pracz i norka amerykańska.

M.U.: O czym świadczy obecność tych wszystkich zwierząt? 

M.S.: Pokazuje jaki jest potencjał tego miejsca, że powinno ono zostać objęte szczególną ochroną. Stanowisko wspomnianej pachnicy, chrząszcza reliktowego ma znaczenie w skali nie tylko Polski, ale całej Europy. Podobnie z odrodzoną populacją traszki, która przez długotrwałą suszę praktycznie zniknęła z krajobrazu. 

 

M.U.: Jak oceniacie współpracę z lokalną społecznością? Czy widzicie jakieś szanse na podnoszenie świadomości?  

M.H.S.: Mamy świetną współpracę z Nadleśnictwem Kliniska. Idziemy wspólną drogą, działamy razem na wielu poziomach. Poza tym rozmawiamy z rolnikami. Niektórzy już zauważają wzrost produkcji na gruntach sąsiadujących z mokradłem pełnym wody. Inni zwracają się do nas z propozycjami sprzedaży swoich podmokłych terenów. Zdarzają się też sentymentalne opowieści o podmokłych łąkach, które czasem udało się skosić, a czasem nie i nikt nie miał z tym problemu. 

M.U.: Ciekawe spostrzeżenie. Zwłaszcza w kontekście Wielkiego Osuszania, które trwa w Polsce od stu lat. 

M.H.S.: Polska była kiedyś jednym wielkim mokradłem, jeszcze po drugiej wojnie światowej opisywano bagna poleskie jako dziki, niedostępny teren, którego nie sposób osuszyć. Wielu naukowców widziało w tym obszarze ogromny potencjał bioróżnorodności. Dla społeczności jednak był to symbol zacofania. Obecnie, na szczęście coraz więcej ludzi stara się mówić o dobrodziejstwach płynących z obecności terenów podmokłych w krajobrazie. W Europie nikt się nie dziwi ochronie i odtwarzaniu gatunków. My tutaj mamy niesamowite bogactwo, które po prostu należy zostawić w spokoju.  

M.U.: Czy planujecie działania edukacyjne w oparciu o Wasze mokradło, na przykład we współpracy z Nadleśnictwem, Towarzystwem Przyjaciół Rzek Iny i Gowienicy oraz organizacją Rewilding Oder Delta? 

M.H.S.: Edukacja przyrodnicza jest bardzo ważna. Wiemy, że nasi partnerzy inicjują wiele ciekawych akcji z lokalną społecznością. Staramy się brać w nich udział, wiele razy wspólnie sprzątaliśmy rzekę, sadziliśmy drzewa. Wg mnie każdy człowiek – mały czy duży – przekonany do takich wartości jest na wagę złota. Poprzez nasze działania doprowadzamy do realnych oszczędności w kontekście ochrony klimatu. Żaby są tylko pewną metaforą życia w ogóle. Jeśli zabraknie w krajobrazie tych żab to my – ludzie jesteśmy następni w kolejce. Wobec powyższego – oczywiście, że tak. Chętnie zabierzemy w teren i pokażemy w czym rzecz – również decydentom, rolnikom czy innym użytkownikom zlewni.

Wizyta na mokradle w Rożnowie Nowogardzkim
Rewilding Oder Delta

M.U.: A co myślicie o turystyce przyrodniczej? 

M.H.S.: Nie mamy nic przeciwko takiej działalności, ale pod warunkiem, że dzieje się to w porozumieniu z nami lub zaufanym przewodnikiem. Myślimy o postawieniu platformy obserwacyjnej, wytyczeniu kilku punktów informacyjnych razem z Nadleśnictwem. 

Niemniej, z racji na ochronę tego obszaru dopuszczamy wyłącznie wizyty w naszym towarzystwie z tego względu, że my na bieżąco wiemy co się tam dzieje i czy nie przepłoszymy ptaków lub nie rozdepczemy młodych żab. Taka aktywność wg nas powinna też przekładać się na możliwość wykupienia przez Fundację kolejnych hektarów w celu ochrony. 

M.U.: Czy Waszym zdaniem działania Fundacji wpisują się w europejski ruch rewilding? 

M.S.: Działamy zgodnie z naturalnymi procesami. Staramy się zapewnić przyrodzie takie egzystencjonalne minimum. Zgodnie z istniejącym prawem mamy obowiązek zachowania istniejących gatunków flory i fauny. Takie działania jak retencja wody w lasach i na terenach rolnych, zasilanie zlewni, ograniczenie emisji CO₂, utrzymywanie korytarzy migracyjnych, ochrona Bałtyku poprzez wyłapywanie zanieczyszczeń – wszystkie te elementy układanki są zbieżne z założeniami rewildingu. 

M.U.: A w jaki sposób rewilding wspiera ochronę cennych przyrodniczo terenów? 

M.S.: Dzięki takim partnerstwom tworzy się sieć organizacji i przedsiębiorców, którzy dążą do wspólnego celu jakim jest ochrona przyrody przy jednoczesnej zrównoważonej egzystencji i działalności człowieka. Zrównoważony – to słowo klucz w tej całej układance. U nas leśnicy rozumieją, że okolice rzeczki czy mokradła to teren gdzie skupia się 90% populacji płazów i nie pozyskują w tym miejscu drzew. Tam, gdzie dziś byliśmy na spacerze latem nie ma gdzie nogi postawić – tyle jest płazów. Ciężki sprzęt w tym miejscu to dla nich pewna śmierć. Podobnie jest z rozbieraniem tam bobrowych, czy spuszczaniem rozlewisk bez wiedzy nadleśniczego. Tutaj nie ma na to przyzwolenia. I ta świadomość jest bardzo ważna. Żeby użytkować zasoby z głową.  

M.U.: To tego sobie wszyscy życzmy – dobrej współpracy i wielu owocnych działań dla klimatu i bioróżnorodności. Dziękuję za rozmowę.


26 ha mokradła pod Rożnowem Nowogardzkim zostało ponownie nawodnione dzięki finansowaniu Rewilding Europe. 

Tekst: Magdalena Urlich
Redakcja: Agnieszka Soboń 

  • To pole jest używane do walidacji i powinno pozostać niezmienione.